Witajcie ;) Chyba jestem totalnym pechowcem... Wcześniej zepsuty modem, a teraz aparat! Na szczęście mam jeszcze troche zapasowych zdjęć, więc posty będą się pojawiać ;)
Tusz ten otrzymałam do przetestowania od firmy MAC. Pochodzi on tak samo jak szminka z wcześniejszego posta z kolekcji Archie's Girls. Czy ten tusz rozczarował mnie tak jak szminka czy wręcz przeciwnie polubiłam go? Tego dowiecie się w daleszej części posta, także zapraszam.
KOLOR: Czarny.
ZAPACH: Czemu zapach? Przecież niby to nie jest ważne w tuszu, ale ja na to zwracam uwage...
Ten tusz ma trochę taki dziwny zapach, kojarzy mi się troche chemicznie. W każdym razie nie jest on zbyt przyjemny, ale czuć go jedynie wtedy gdy wąchamy go w opakowaniu.
OPAKOWANIE: Klasyczny kształt, bez żadnych udziwnień jak to jest w przypadku szminki, która przypomina tampon. Jest ono białe, z serduszkami i wizerunkiem bohaterki Betty.
SZCZOTECZKA: Klasyczna, duża. Ja ogólnie wolę sylikonowe szczoteczki, ale ta także mi odpowiada. Bardzo lubię duże szczoty, bo łatwiej mi się maluję ;)
KONSYSTENCJA: To chyba największy minus tego tuszu. Nie wiem jak ją określić, ale jest taka, że bardzo osadza się na szczoteczce i brudzi przy okazji całe opakowanie, więc po każdym użyciu muszę myć je. A jak się dotknie tego przez przypadek, to później jestem cała od tuszu, a zmyć jest go ciężko...
OGÓLNIE: Tusz mnie mile zaskoczył, jest w przeciwieństwie do szminki bardzo ciekawy. Świetnie rozdziela, wydługa i pogrubia rzęsy. Szczoteczką łatwo się operuję, chociaż ja już mam wprawe bo takiej wielkości szczoteczki są moimi ulubionymi. Jego minusem jest to, że dlugo zasycha. Trzeba odczekać troche by później nie odbił się na powiece i nie zrobił z nas pandy ;) Opakowanie jest ok, ale wolałabym żeby było ono czarne. Po prostu lubię klasyczne opakowania ;) Ogólnie tusz mnie mile zaskoczył, ale niestety sporym minusem jest to, że długo zasycha i jego konsystencja, która jest taka jakby mokra. Ciężko mi było się do niej przyzwyczaić, ale wiem jak już stosować ją tak, żeby nie myć opakowania po każdym użyciu. Ja często ją łącze z innymi tuszami, bo praktycznie nigdy nie maluję się jedynym tuszem i wtedy można rzec, że jest idealna. Na zdjęciu mam 2 warstwy tego tuszu.
Tusz ten otrzymałam do przetestowania od firmy MAC. Pochodzi on tak samo jak szminka z wcześniejszego posta z kolekcji Archie's Girls. Czy ten tusz rozczarował mnie tak jak szminka czy wręcz przeciwnie polubiłam go? Tego dowiecie się w daleszej części posta, także zapraszam.
KOLOR: Czarny.
ZAPACH: Czemu zapach? Przecież niby to nie jest ważne w tuszu, ale ja na to zwracam uwage...
Ten tusz ma trochę taki dziwny zapach, kojarzy mi się troche chemicznie. W każdym razie nie jest on zbyt przyjemny, ale czuć go jedynie wtedy gdy wąchamy go w opakowaniu.
OPAKOWANIE: Klasyczny kształt, bez żadnych udziwnień jak to jest w przypadku szminki, która przypomina tampon. Jest ono białe, z serduszkami i wizerunkiem bohaterki Betty.
SZCZOTECZKA: Klasyczna, duża. Ja ogólnie wolę sylikonowe szczoteczki, ale ta także mi odpowiada. Bardzo lubię duże szczoty, bo łatwiej mi się maluję ;)
KONSYSTENCJA: To chyba największy minus tego tuszu. Nie wiem jak ją określić, ale jest taka, że bardzo osadza się na szczoteczce i brudzi przy okazji całe opakowanie, więc po każdym użyciu muszę myć je. A jak się dotknie tego przez przypadek, to później jestem cała od tuszu, a zmyć jest go ciężko...
OGÓLNIE: Tusz mnie mile zaskoczył, jest w przeciwieństwie do szminki bardzo ciekawy. Świetnie rozdziela, wydługa i pogrubia rzęsy. Szczoteczką łatwo się operuję, chociaż ja już mam wprawe bo takiej wielkości szczoteczki są moimi ulubionymi. Jego minusem jest to, że dlugo zasycha. Trzeba odczekać troche by później nie odbił się na powiece i nie zrobił z nas pandy ;) Opakowanie jest ok, ale wolałabym żeby było ono czarne. Po prostu lubię klasyczne opakowania ;) Ogólnie tusz mnie mile zaskoczył, ale niestety sporym minusem jest to, że długo zasycha i jego konsystencja, która jest taka jakby mokra. Ciężko mi było się do niej przyzwyczaić, ale wiem jak już stosować ją tak, żeby nie myć opakowania po każdym użyciu. Ja często ją łącze z innymi tuszami, bo praktycznie nigdy nie maluję się jedynym tuszem i wtedy można rzec, że jest idealna. Na zdjęciu mam 2 warstwy tego tuszu.
CENA: ok. 85 zł
OCENA: 4/6
DOSTĘPNOŚĆ: Salony MAC
Co sądzicie o tym tuszu? ;)
też jestem z niego zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńMnie bardziej niż efekt podoba się opakowanie. :)
OdpowiedzUsuńmi też hehe, śmiechowe :)
Usuńopakowanie to ma boskie- efekt też niezły :)
OdpowiedzUsuńopakowanie urocze ^^ ale efekt mnie nie zadowala :/
OdpowiedzUsuńNiesamowite graficzne opakowanie. Efekt nieziemski. Pozdrawiam, obserwujemy?
OdpowiedzUsuńJa zdecydowanie wolę silikonowe szczoteczki, a i lubię natychmiastowe wysychanie tuszu na rzęsach ; ))
OdpowiedzUsuńNie znoszę silikonowych szczotek więc ta by mi pasowała sądzę. Co do konsystencji i czasu schnięcia to może musi trochę się "odleżeć", tusze często tak mają, nawet te wysokopółkowe.
OdpowiedzUsuńOpakowanie świetne! :D
OdpowiedzUsuńEfekt całkiem niezły ;)
To najpiekniejsza kolekcja MACa jaka kiedykolwiek była!
OdpowiedzUsuńnice post ! :)
OdpowiedzUsuńwhat about following each other?
let me know :)
xx
veronica
ładne opakowanie, śliczny efekt ;)
OdpowiedzUsuńFajny ten tusz a opakowanie jest przepiękne. Uwielbiam tusze Lancome ,ale teraz może spróbuję tego :) Dodaję do obserwowanych i zapraszam do mnie:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńEfekt nie powala.
OdpowiedzUsuńładnie wygląda, choć szału nie ma ;) tusze MACowe nie mają najlepszej renomy ;)
OdpowiedzUsuńLubię standardowe szczoteczki, ale efekt jest raczej średni ;)
OdpowiedzUsuństrasznie podoba mi się szata graficzna tej mac'owej limitki:)
OdpowiedzUsuń