Witajcie! Nareszcie piszę do Was z komputera, a to znaczy, że posty będą pojawiać się regularnie i od jutra postaram się nadrobić wszelkie zaległości także możecie się spodziewać w najbliższym czasie wysypu recenzji i innych postów :)
Dzisiaj postanowiłam Wam pokazać masełka z Nivei, które są nowością. Chyba każda blogerka je zakupiła, więc pewnie dobrze znacie ten produkt. I mnie ogarnął szał masełek. Najpierw zakupiłam karmelowe, a później zakupiłam malinowe. Czy było warto?
OPAKOWANIE: Metalowa puszeczka na której narysowany jest w wersji karmelowej karmel, a w wersji malinowej maliny. Z tyłu podany jest skład i producent. Produkt zawiera 16.7 g/19ml. Nie jest ono zbyt praktycznie, ponieważ ja mając długie paznokcie mam problem z otwarciem jego, bardzo ciężko odchyla się pokrywke.
APLIKACJA: Niezbyt wygodne. Ja używam go praktycznie jedynie przed pójściem spać, ponieważ nie lubię takiej aplikacji, więc używanie np na mieście odpada. Podczas nakładania, pod paznokciem zostaje troche masełka więc troche mnie to denerwuje.
ZAPACH: Na początku skusiłam się na masełko karmelowe, ponieważ gdy jest zimno bardzo lubię takie zapachy. Troche się bałam, że będzie za słodkie, ale raz się żyję i na tym zapachu się nie zawiodłam. Właściwie to to nie jest karmel, tylko ciasteczka. Bardzo, ale to bardzo podoba mi się ten zapach. Na początku byłam nim totalnie zauroczona, ale teraz mi się troche znudził, ale i tak bardzo podoba mi się ten aromat :) Malinowe pachnie dosłownie jak malinowa mamba. Jest to zapach słodki, mocno malinowy i także bardzo mi się podoba. W sumie nie wiem, który bardziej przypadł mi do gustu, bo oba pachną rewelacyjnie.
SMAK: Niestety już po nałożeniu masełka na usta, nie czuć nic. Masełko staję się wręcz bezzapachowe, a szkoda, że właśnie nie smakuję jakoś pysznie. A masełka naprawdę mogą smakować, za parę dni ukaże się recenzja masełka z The Body Shopu, który jest tak słodki w smaku, że ciężko mi się go używa bo jest wręcz za słodki :D
DZIAŁANIE: Na początku używania byłam zauroczona tymi masełkami, wydawało mi się, że to są to najlepsze nawilżacze jakie do tej pory miałam. A w zimie zawsze mam problem z ustami, które zwyczajnie są przesuszone. Owszem, po nałożeniu jest wrażenie, że usta są świetnie nawilżone. Niestety po chwili usta są w takim stanie, że to jest po prostu tragedia. Zwyczajnie to masełko przesusza mi usta... Po jego użyciu mam więcej suchych skórek niż zawsze. Mnie to masełko bardzo rozczarowało. Może ono działa tak, że na początku wszystko jest ok, a później zaczyna się nadmierne przesuszenie? ;) Malinowe troche mi się popsuło bo spadło na podłoge, więc na zdjęciu zbyt dobrze się nie prezentuje.
PLUSY:
+ Ładny zapach
+ Niska cena
+ Łatwa dostępność
+ Wydajny
+ Bardzo fajna konsystencja, dzięki której produkt łatwo się rozprowadza
+ Utrzymuje się bardzo długo na ustach
MINUSY:
- Gdy nałoży się go zbyt dużo na ustach ukazuję się biała poświata.
- Kiepsko nawilża, wręcz wysusza usta
- Niehigieniczna aplikacja
- Puszeczkę ciężko się otwiera
PODSUMOWANIE: Jest to produkt tani, ogólnodostępny i możliwe, że się nada dla osób, które nie mają problemu z ustami. U mnie niestety kiepsko dziala. Chciałam kupić jeszcze wanilie, ale niestety wolę szukać dalej mojego KWC. To masełko niestety nim nie zostało. Zużyje je do końca i mówie masełko Nivei papa :)
OCENA KOŃĆOWA: 2+/6
DOSTĘPNOŚĆ: Superpharm, Rossmann, Natura, Hebe.
CENA: od 7 zł do 12 zł, w zależności od sklepu i promocji.
Jakie jest Wasze zdanie o tych masełkach?